Niedawne zniesienie sankcji na Iran otwiera nowe perspektywy dla polskich producentów mebli. Nowy rynek, nowe możliwości, nowe szanse, czy może wyprawa w nieznane, pełna niebezpieczeństw?
Wśród licznych zawirowań, kryzysów, spowolnień, polska branża meblarska ma się całkiem dobrze. Na tyle dobrze, że bez żadnych obaw konkuruje z zachodnimi koncernami – o wiele więcej dokapitalizowanych, niż polskie firmy. Konkurujemy przede wszystkim jakością i designem. Cena już dawno pełni rolę drugoplanową. Także coraz częściej dla polskiego konsumenta. Lepiej zapłacić za coś więcej, ale móc się cieszyć solidnością wykonania i mieć to na dłużej.
Po zniesieniu sankcji na Iran, przed polską branżą meblarską rodzi się szansa na podbój kolejnych rynków. Rynków, które nie do końca są jeszcze zbadane, ale którym kulturowo bliżej do Europy, niż krajom afrykańskim.
Po latach izolacji nikt tak do końca nie zna irańskiego klienta. Czy będzie zwracał uwagę jedynie na cenę? Czy jakość będzie się również liczyła? Zapewne na początku ich przygody z zachodnimi produktami, górą będzie to pierwsze – w jak najkrótszym czasie zdobyć jak najwięcej dóbr materialnych. Z czasem jednak przy decyzjach zakupowych te proporcje będą się zmniejszać – coraz większą uwagę zaczną zwracać na jakość, a coraz mniejszą na cenę. W Iranie dokona się ta zmiana, tak samo, jak dokonuje się jeszcze w Polsce. Może nie będzie to rewolucja, ale już ewolucja jak najbardziej.
Czego muszą się obawiać polskie firmy, które będą chciały podbić ten rynek? Nie zachodniej konkurencji, bo na nią jesteśmy przygotowani. Nie braku zrozumienia potrzeb irańskich klientów – te coraz bardziej będą się zbliżały do potrzeb europejskich. Nie innym gustem – piękno i użyteczność jest ponadczasowe i ponadnarodowe. Jedyne możliwe zagrożenie, to jest to polityczne. Nigdy nie możemy być do końca pewni, czy Iran nie powróci do swoich praktyk, za które został ukarany izolacją gospodarczą. Takie ryzyko zawsze istnieje.
Czy przedsiębiorca może prowadzić inwestycje, opierając się jedynie na wierze, że wszystko będzie dobrze, że nie ma już powrotu do tego, co było? Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć sam. Nie ma jednej dobrej odpowiedzi. Osobiście uważam, że także biznes w Polsce w dużej mierze opiera się na wierze, że będzie dobrze…
Dla przykładu: wierzymy, że nasz kontrahent zapłaci za dostarczone mu produkty. Gdybyśmy tego nie robili, żądalibyśmy pieniędzy przy dostarczeniu towarów. Z drugiej strony: kupujący wierzy, że dostarczymy mu zamówienie towary w odpowiedniej jakości i na czas. W przeciwnym razie cały biznes oparty na produkcji na zlecenie nie miałby sensu.
Wierzymy, że w przypadku, gdy organy państwowe przeprowadzają w firmie kontrolę, robią to rzetelnie, zgodnie z przepisami prawa i społecznymi normami, że robią to nie po to, by nas ukarać, by udowodnić nam, że źle prowadzimy firmy, ale po to, by się upewnić, że wszystko jest tak, jak być powinno. I mimo że co jakiś czas media informują nas, że jest inaczej, my nadal w to wierzymy.
Wierzymy również w to, że nasze produkty są najlepsze, że mają idealny stosunek jakości do ceny. I wierzymy, że klienci to również zauważą.
Musimy również wierzyć, że izolacjonizm Iranu to pieśń przeszłości, że nastała nowa era kontaktów gospodarczych, od której nie ma już odwrotu, a jedyna droga to zacieśnianie współpracy.
Każdy, kto prowadzi firmę, robi to po to, by zarabiać. Jednak jest też głębszy sens takiego działania. Jednym z nich jest przekazywanie klientom gotowego produktu, ale także, a może przede wszystkim, przekazywanie im naszej wizji jego wyglądu, użyteczności, sposobu wykonania.
Iran na to też czeka. Czeka na nasze know-how produkcji mebli. Nie oznacza to, że mamy od razu w Iranie otwierać swoje oddziały, budować fabryki, narzucać im nasz sposób prowadzania biznesu. Przekażmy na początek naszą idee, wizje – zainteresujmy ich najpierw tym. A jeśli to się uda, możemy być spokojni o nasz eksport do tego kraju czy też o znalezienie irańskich partnerów.
Jestem spokojna o polskie firmy meblarskie, które będą chciały wejść na ten rynek. Ta branża, jak mało która, nie rzuca się z motyką na słońce. Wie na co ją stać, a przy tym – wie kiedy przekraczać granice, zarówno te ekonomiczne, biznesowe, jak i te państwowe. To bardzo ważna i cenna umiejętność. Bez przekraczania granic nie ma sukcesu.
A zatem, na Bliski Wschód! Tam też jest cywilizacja, która będzie potrzebowała polskich mebli i polskich przedsiębiorców!