Ministerstwo Rozwoju przygotowało zmiany w prawie, dzięki którym droga do negocjacji pomiędzy państwowymi wierzycielami a dłużnikami staje się możliwa.
Bardzo wiele firm, realizujących państwowe zamówienia, wpada w problemy finansowe. Z jednej strony często jest to efekt zaniżania wartości swoich usług, by tylko wygrać przetarg, z drugiej strony jednak, kłopoty finansowe mogą dotknąć każdego przedsiębiorcę, bez względu na to, czy pracuje dla podmioty prywatnego, czy też państwowego, z tą różnicą, że podmiot prywatny mógł z takim przedsiębiorcą negocjować polubowną spłatę długu, powstałego na przykład w wyniku nałożenia kar umownych, a podmiot państwowy – musiał pójść drogą sądową, która kończyła się egzekucją komorniczą. Nowe przepisy Ministerstwa Rozwoju mają to zmienić. Już niedługo każdy wierzyciel będzie mógł rozpocząć negocjacje z dłużnikiem. O ocenę tego pomysłu poprosiliśmy Annę Gąsiorowską, zawodowego negocjatora windykacyjnego z ponad 20-letnim stażem.
Co oznacza zapowiedź tych zmian w prawie?
Anna Gąsiorowska: Przede wszystkim jest to normalizacja relacji pomiędzy zleceniodawcą państwowym, a prywatną firmą. Wielu przedsiębiorców spotykało się z odmową, przy każdej próbie wynegocjowania spłaty długu. „Nie, bo nie” – a tak naprawdę, „Nie, bo oskarżą mnie o niegospodarność, korupcję, itp”. Przepisy nie wyeliminują tych obaw, jednak dadzą do ręki urzędnikom narzędzia.
Narzędzia, które trzeba wiedzieć, jak stosować…
Anna Gąsiorowska: Oczywiście, że tak. Jeśli do negocjacji z dłużnikiem podejdzie urzędnik bez doświadczenia, jedynie odwleczemy moment oddania sprawy do sądu. A przecież to nie o to w tych przepisach chodzi. Ustawodawca zapewne chciałby, by należności spływały szybciej, by ugoda była zawierana nie na sali sądowej, ale podczas normalnych kontaktów między kontrahentami. By tak się stało, urzędnicy muszą zostać wyposażeni nie tylko w narzędzia w postaci odpowiednich aktów prawnych, ale też wiedzę.
Jeśli już urzędnik posiądzie odpowiednią wiedzę, to może już przystąpić do negocjacji?
Anna Gąsiorowska: Brakuje mi jeszcze gwarancji bezpieczeństwa dla urzędników. Negocjacje windykacyjne, jak sama nazwa wskazuje, to rozmowa dwóch stron. Jeśli mają one być zamknięte w prostej instrukcji, że dług może być maksymalnie spłacony na przykład w 6 ratach, to nie nazywajmy tego negocjacjami. Urzędnik powinien mieć pewność, że może umówić się z dłużnikiem na 6 miesięcy, ale także na przykład na 8. Nie możemy z góry narzucać takich rzeczy. Każde negocjacje są inne, nie da się do każdej przyłożyć jeden szablon. Urzędnik musi reagować na argumenty dłużnika, musi być wyczulony na jego manipulacje, ale także, z drugiej strony, musi mieć pewność, że nie straci pracy, bo mógł umówić się na spłatę długu w większych ratach.
Nie obawia się Pani, że te przepisy pozostaną jedynie na papierze?
Anna Gąsiorowska: Jeśli zostaną zagwarantowane te rzeczy, o których tu mówiłam, czyli wiedza, gwarancja bezpieczeństwa, elastyczność urzędników, to nie. Zapewne minie trochę czasu, zanim opinia społeczna przyzwyczai się do tego, że urzędnik też coś może, że nie musi się sztywno trzymać schematów. Będzie to jednak z pożytkiem dla nas wszystkich.