Od zera, czyli z bagażem doświadczenia

Bardzo często słyszę od swoich klientów, że musieli wszystko zaczynać od zera. Później dopiero okazuje się, że tego zera tak

naprawdę nigdy nie było…

Duży odsetek spraw windykacyjnych, które prowadzę, dotyczą firm, które z różnych powodów musiały zakończyć działalność. Właściciel takiej firmy za­zwyczaj zostaje i bez dochodu, i bez firmy, a do tego z dużymi długami. Bar­dzo często jest to osoba już niemłoda, taka, dla której producenci kosmetyków wydają serie oznaczone 50+. Dla obser­watora z boku – osoba bez pracy, bez perspektyw. A mimo to, to właśnie ta­kie osoby podejmują decyzję, by zacząć jeszcze raz. Z ograniczonym finansowa­niem z zewnątrz, często z komornikami na karku, próbują ponownie zbudować swoje małe imperium. Od zera – jak mówią.

Jednak to nie jest „od zera”. Przede wszystkim mają duży bagaż doświadcze­nia – zarówno tego życiowego, jak i zawo­dowego. Przeżyli niejedno zawirowanie polityczne, rynkowe, ale też i osobiste. Wiedzą już, na co ich stać i czego spo­dziewać się po innych. I co najważniejsze – mają świadomość tego, co zrobili źle, co doprowadziło ich na skraj bankructwa.

Ta krytyczna ocena siebie, umiejęt­ność wyciągania wniosków z własnych decyzji, to pierwszy krok na nowej, lepszej drodze życia. Jeśli będziemy obwiniać za swoją porażkę wszystkich, tylko nie sie­bie, to nie ma sensu zaczynać jeszcze raz. Nieraz słyszałam od dłużników stwier­dzenie: Jestem taki stary, a byłem taki głu­
pi. I takie osoby za parę lat się podniosą, spłacą wszystkie długi i odbudują swoją firmę. „Od zera” – jak potem powiedzą w wywiadzie dla ogólnopolskiej telewizji.

Mam wrażenie, że to mityczne „zero” odnosi się jedynie do spraw materialnych

  • bez pieniędzy na wielkie inwestycje, na nowoczesny sprzęt, na luksusowe biuro. I jak pokazuje życie – jeśli ktoś chce, jest w stanie z mozołem „od zera” zbudować na nowo swoją firmę. Z pasją godną dwu- dziestokilkulatka, z entuzjazmem dziec­ka. I wiarą w swoje siły, podpartą solid­nym doświadczeniem.

Niestety, w wielu przypadkach, po upadku firmy, widzę też inną postawę

  • całkowite zniechęcenie do życia, do walki o swoje. Człowiek, który przez kil­kanaście lat prowadził swój własny biznes, nagle zostaje sam, bez niego, z długami. Nagle szef musi stać się podwładnym kogoś innego. Bardzo często młodszego. Nagle wszystko przestaje mieć sens. Po co ma zarabiać jakiekolwiek pieniądze, skoro i tak za chwilę zabierze mu je komornik lub upomni się o nie jakiś wierzyciel? Na pytanie, dlaczego nie spróbuje ponownie otworzyć firmy, zazwyczaj słyszę odpo­wiedź, że ten pomysł jest z góry skazany na porażkę, bo „oni” i tak go załatwią. Ci „oni” to zazwyczaj konkurencja, urzędy państwowe, a nawet politycy. Konkuren­cja – bo mają większy kapitał od niego, bo mają nakłady na marketing. Często dochodzi jeszcze narodowość – nie będę tu wymieniała jakie, ale zapewne każdy z Państwa ma takiego znajomego, który
    bardzo szybko Państwu wyjaśni, przez ja­kie narodowości w Polsce jest źle. Urzędy państwowe – bo od biednego polskiego przedsiębiorcy pobierają haracz w po­staci podatków, bo ZUS kosztuje tyle, ile kosztuje. Taka osoba nawet nie skarży się na kontrole skarbowe, ale na zwykłe obo­wiązki każdego przedsiębiorcy. Politycy
  • bo kradną, bo kto nie należy do ich krę­gu, jest skazany na porażkę, bo nikomu z „ludu” nie pozwolą się wybić, bo tworzą prawo pod siebie, a nie dla ludzi. Wszę­dzie ci tajemniczy „oni”, brakuje „ja”.

Wiem, że bardzo trudno jest z dnia na dzień zmienić swój sposób myślenia, wziąć się w garść. Dotyczy to nie tylko dłużników. Jeśli wsłuchają się Państwo w wypowiedzi osób niepełnosprawnych po wypadku, które osiągnęły sukces, za­uważycie Państwo jedną prawidłowość. Po nieszczęściu, jakie ich spotkało, przy­chodzi okres załamania: Dlaczego mnie to spotkało? Jak dalej mam żyć?, a potem mamy czas na akceptację swojego położe­nia i nadchodzi słynny „reset” – w myśle­niu, w podejściu do życia. I oni też mó­wią, że zaczynają od zera. Nie, nie od zera

  • przecież to, że mają sparaliżowane nogi, nie oznacza automatycznie, że wszystko to, co osiągnęli przed wypadkiem, cały ten bagaż doświadczenia, nagle przestaje istnieć.

Nigdy nie zaczynamy od zera – zawsze mamy jakiś kapitał na nowy start. I tylko od nas samych zależy, czy i w jaki sposób go wykorzystamy. Pamiętajmy również, że każdy mecz piłkarski też zaczyna się od „zera” – czy rzeczywiście, jeśli dwie jede­nastki wychodzą na boisko, to zaczynają, prócz wyniku na tablicy, „od zera”? Mają przecież za sobą wiele treningów, nie tylko fizycznych, znają taktykę na mecz. Poza tym – każdy z zespołów dąży, by to zero na tablicy wyników po ich stronie jak najszybciej zniknęło…

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *